środa, 23 października 2013

Now you see me - rozdział 1

Obudziłam się. Wszystko było do góry nogami. Zaraz, co? Poczułam, jak nogi mi drętwieją. Wisiałam do góry nogami przywiązana do jednej z gałęzi.
- Zac! - wrzasnęłam i zobaczyłam jak zza krzaków wychodzą moi 'bracia'. Gdy zauważyli mnie zaczęli się śmiać wniebogłosy.
- Wszystkiego najlepszego! - krzyknęli. Co? Spojrzałam na nich zdziwiona. Kurcze... moje urodziny. Kompletnie zapomniałam. Ale oczywiście, oni nigdy nie umieją mi złożyć życzeń, tylko zawsze, co roku, ten sam kawał.
- Chłopaki, to nuuuuuudne... - powiedziałam i podciągnęłam się, aby rozwiązać sznur. Złapałam się gałęzi i powoli zeszłam z drzewa. Podeszłam do trzech chłopaków i zmierzyłam ich wzrokiem. Ponownie wybuchnęli śmiechem. Uśmiechnęłam się pod nosem.
- No chodźcie tu. - powiedziałam i rozłożyłam ramiona. Mój błąd. Rzucili się na mnie z uśmiechem i powalili na ziemię.
- Nasza mała Sophie kończy 18 lat! Osiemnastka! - powiedział Max.
- Wasza mała Sophie zaraz umrze jeśli będziecie mi gnieść płuca. - powiedziałam i się zaśmiałam. Ponownie usłyszałam ich śmiech. Wstaliśmy i zobaczyłam jak na twarz Zac'a wkrada się uśmieszek.
- Wiesz co znaczy 18? 18 znaczy następna runa do kolekcji...- powiedział cicho. Uśmiechnęłam się lekko i udaliśmy się na polanę.
- Sophie! - usłyszałam dziewczęcy pisk.
- Wszystkiego najlepszego! Mała Sophie dorasta! Nie mogę w to uwierzyć!- przekrzykiwały się moje siostry. Tak na prawdę, oni nie są moją rodziną. Każdy z nas urodził się i rodzice pozostawili nas w trudnej sytuacji. Znamy się razem od dziecka. Różnimy się od innych. Nie jesteśmy zwykłą grupą nastolatków mieszkających w lesie. Od zawsze broniliśmy ludzi od dziwnych stworzeń jak wilkołaki, wampiry, czarownice, demony... Ale ludzie nas nie widzą. Po prostu. Jakbyśmy byli duchami. Lubię sobie posiedzieć w ich parku i patrzeć na nich. W niektórych chwilach, chcę być człowiekiem. Normalnym człowiekiem... Żyć jak ludzie... Nigdy nie znałam swojego taty. Ale wiem, że moja mama była taka jak ja. Też była wojowniczką. Ale zginęła pięć lat temu... W moje urodziny. Nagle poczułam ból na ramieniu.
- Josh! - krzyknęłam widząc jak jego runa zaświeciła na dłoni.
- No co? Myślałem, że to odpowiednia chwila. - powiedział naciągając skórzaną rękawiczkę na dłoń. Skarciłam go wzrokiem. Nagle zauważyłam Caroline. Zbiegła jak najszybciej mogła z górki i wręczyła Maxowi jakiś pergamin.
- Na Wall street jest taka szkoła. A University. Ostatnio zauważyłam krążące tam wilkołaki.- powiedziała na jednym takcie. Max przeczytał coś z pergaminu i popatrzył na mnie.
- No nic, Sophie. Twoje urodziny będą musiały poczekać.
***
Przeszliśmy na drugą stronę ulicy. Przed nami stał dość duży budynek.
- To tu. - powiedziała Caroline. Nagle usłyszeliśmy dzwonek i przez główne drzwi wybiegli uczniowie i rozsiedli się na trawniku. Nagle poczułam dziwny smród. Założyłam kaptur. To może znaczyć tylko jedno. Napakowany mężczyzna wszedł na teren szkoły.
- Wilkołak. - szepnęłam, a Zac za mną zachichotał.
- Jest twój. Przecież dziś są twoje urodziny. - powiedział i się uśmiechnął. Niepewnym krokiem weszłam na teren szkoły. Zdjęłam z pleców dwa sztylety i zagwizdałam. Wielki facet odwrócił się. Ruszyłam na niego. Machałam sztyletami jak szalona. Gdy nagle usłyszałam znajomy dźwięk. Wysunęłam sztylet z brzucha faceta i wytarłam zieloną maź o trawę. Nagle usłyszałam wrzask. Rozejrzałam się. Przede mną stał czarnowłosy chłopak. Patrzył się na mnie. Niemożliwe. Inni uczniowie patrzeli na niego jak na wariata. Patrzyłam na niego przestraszona i pobiegłam do chłopaków.
- Zwijamy się.- powiedział Zac i wszyscy ruszyliśmy do lasu.
***
Wieczorem usiedliśmy przy ognisku. Przez cały dzień nurtowało mnie, czemu mnie widział? Może... nie był człowiekiem? Niemożliwe. Wszelkie potwory wyglądają nieco inaczej niż ludzie. Wyciągnęłam przed siebie ręce aby je ogrzać.
- Wiadomo czemu się kręcą tam wilkołaki.- powiedziała siedząca obok mnie rudowłosa Natalie.
Spojrzałam na nią zdezorientowana.
- Ten chłopak cię widział, prawda? Nie może być człowiekiem. - powiedziała.
- Ale nie jest potworem. Myślicie o tym samym, co ja? - spytał Max i spojrzał na wszystkich.
- Jest widzącym. Wilkołaki chcą go jak najszybciej zabić. - powiedziała Caroline.
- Czemu?- spytałam.
- Zbliża się apokalipsa.- powiedział Zac. Westchnęłam. Wiedziałam co to znaczy.
- Musimy go uratować!- krzyknęłam i wstałam. Poczułam szarpnięcie w nadgarstku.
- Będziemy mieli przez niego tylko kłopoty.- powiedział Max i rozluźnił uścisk na moim nadgarstku.
- Ale...- powiedziałam zrezygnowana.
- Żadnych ale. Będziemy kontrolować go, ale nie nawiązujmy z nim kontaktu, okej?- spytał Josh.
Usiadłam na pieńku i popatrzyłam na chłopaków.
- Okej.- powiedziałam. Potem jeszcze o czymś rozmawiali, ale ich nie słuchałam. Wiedziałam, że sama będę musiała pomóc temu chłopakowi. Uśmiechnęłam się lekko. Weszłam na gałąź jednego z drzew i usiadłam na niej. Przymknęłam powieki i momentalnie zasnęłam...
/ No hej! Postanowiłam dodać jeden rozdział, żebyście przeczytali o czym jest. A teraz, jeśli to czytasz-komentuj! A jak piszesz z Anonima, to się podpisz ;) 1 komentarz = następny rozdział ;)

wtorek, 22 października 2013

Rozpoczęcie bloga ;D

Hej! A więc, to mój nowy blog :) Opowiadanie ogólnie będzie fantasy i nie będzie dotyczyło żadnych z gwiazd. Chcę uniknąć konfliktów między fanami ;D Opublikuję prolog/pierwszą część jak pojawi się komentarz pod tym postem :) Chcę aby ktoś mnie chociaż czytał! Jeśli to przeczytałeś, komentuj! Nie chcę pisać dla nikogo. No, to tyle :)
~Drew